Aż taki głupi to ja nie byłem
Ze Stefanem Wilkanowiczem rozmawia Krzysztof Skowroński
Rz: Przeczytał pan książkę Romana Graczyka?
Tak.
Jakie wrażenia?
Książka w warstwie stylistycznej jest kurtuazyjno-ironiczna, ale w tonacji ogólnej podszyta podejrzeniami. W warstwie merytorycznej Roman Graczyk wyciąga wnioski bez dowodów.
Czy z podobnymi oskarżeniami zetknął się pan po raz pierwszy?
Tak, po raz pierwszy.
Na str. 373 czytam: „Informacje o tajnym współpracowniku »Trybun« uplasowanym w Społecznym Instytucie Wydawniczym Znak znajdujemy w wykazie agentury Wydziału IV z 1976 r. Zadania dla TW »Trybun« w okresie pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w roku 1979 opisują go jako współpracownika najwyższej kategorii, pozostającego »na kontakcie« majora Waldemara Chmurzyńskiego". Wcześniej czytamy, że TW „Trybun" to Stefan Wilkanowicz. Jak pan może to skomentować?
Tajnym współpracownikiem nie byłem. Nic nie wiem o tym, że zostałem gdziekolwiek zarejestrowany. Przyjęliśmy w redakcji „Tygodnika" zasadę, że rozmawiamy z władzą, nawet z bezpieką. To jest fakt. Do tych spotkań były upoważnione cztery osoby: Jerzy Turowicz, Krzysztof Kozłowski, Mieczysław Pszon i ja. Zdecydowaliśmy się na nie po to, żeby nie narażać innych z redakcji na bezpośrednie ataki czy inwigilację.
Kiedy panowie ustalili...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta