Od pucybuta do milionera
W wielu starających się o "zieloną kartę" Polakach tkwi mit Ameryki, kraju wolności, kuszącego łatwym życiem pełnym przyjemności, przygód i bogactwa
Od pucybuta do milionera
Bernadeta Waszkielewicz
Morderstwa, kradzieże, broń pod poduszką, rasizm, szpiegujące i knujące FBI i CIA, ciężka praca, bomba atomowa -- takich skojarzeń z Ameryką nie ma prawie nikt ze starających się o "zieloną kartę". Do 30 czerwca tysiące Polaków oblegało poczty, by zdążyć wysłać swój wniosek i wziąć udział w amerykańskiej loterii wizowej. Potem będą czekać do września, na pierwsze zawiadomienia. Ten szał ogarnia co roku kilka milionów obywateli państw z całego świata. Czasem trudno się pozbyć wrażenia, że oto swój sukces święci "Hollywood".
-- Wynająłbym samochód i jeździł po całych Stanach. Zaciągnąłbym się w różnych miejscach do pracy. Na stacjach benzynowych, na farmach... na tydzień, potem ruszałbym dalej... -- odpowiada Kazimierz, pytany, co robiłby jako nie znający dobrze języka, nie mający wziętego fachu (ma wykształcenie humanistyczne) obywatel USA. Próbował szczęścia w loterii rok temu -- bez efektu.
Beata, jej mąż i 5-miesięczna córeczka czekają na wyniki ostatniego losowania wizy stałego pobytu. -- Ten kraj daje nam wiele szans. Tak się mówi, że tam można z pucybuta...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta