Lepszy niż gorący kubek
ROZMOWA Z KRZYSZTOFEM RUTKOWSKIM: Zacząłem się wypalać
FOT. (C) JACEK MARCZEWSKI/FORUM
MICHAŁ MAJEWSKI
Jego glock, kaliber 9 mm, jest lekki i niezawodny. Detektyw bez trudu trafia z 25 metrów w tarczę ręcznego zegarka. Za jego głowę gangsterzy płacili sto tysięcy dolarów, ale on jest nieuchwytny. W kolorowych pismach nazywają go po prostu: "polski James Bond". Może, jak chcą inni, jest jednak pośmiewiskiem całej branży detektywistycznej, mitomanem, spryciarzem, którego na szczyty popularności wynieśli zaprzyjaźnieni z nim dziennikarze.
W Sejmie ma fotel obok zwalistego posła - restauratora Witaszka, w ostatnim rzędzie, tuż obok wyjścia. Z Klubu Samoobrony poseł Krzysztof Rutkowski wyszedł już po kilku tygodniach. Andrzej Lepper specjalnie go nie zatrzymywał. Wie, że za detektywem ciągną się niejasne historie. Poza tym Rutkowski zdenerwował go jeszcze jednym. Obiecał, że za miejsce na wyborczej liście Samoobrony zapłaci 10 tysięcy złotych. Trafiła kosa na kamień. Lepper nie lubi nie dostawać obiecanych pieniążków, Rutkowski nie znosi płacić.
Skąd Rutkowski wziął się w polityce?
Szukał sobie komitetu wyborczego, został w końcu przedstawiony Lepperowi przez jednego ze znajomych szefa Samoobrony. Lepper zgodził się wciągnąć Rutkowskiego na pierwsze miejsce w Łodzi. Znana twarz,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta