Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Dopóki sukces nie jest widoczny...

18 listopada 2004 | Warszawa | IK
źródło: Nieznane

Rozmowa z prezydentem Warszawy Lechem Kaczyńskim

DOPÓKI SUKCES NIE JEST WIDOCZNY...

  • Dwa lata prezydentury - plusy i minusy

FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI

Dziś mija półmetek kadencji prezydenta Warszawy Lech Kaczyńskiego. Zadomowił sie już w stołecznym ratuszu. Ale dwa lata temu zaczynał pracę przerażony rzeczywistością, jaką zastał, i perspektywą budowania nowej administracji. Czuł się tak, jakby znalazł się w czarnej dziurze...

Wyszedł pan już z czarnej dziury?

LECH KACZYŃSKI: Już dawno. Ale rzeczywiście przez pierwsze miesiące pracy w ratuszu miałem chwile zwątpienia i poczucie, że wpadłem w jakąś czarną dziurę niemożności. Wydawało się, że tego się nie da ogarnąć: rozproszone urzędy miasta, powiatu, dzielnic i 11 gmin. To minęło, gdy 13 stycznia ubiegłego roku przedstawiłem podział na biura scalonego urzędu oraz ich nowych dyrektorów. Wtedy poczułem, że mam jakieś struktury i jest komu wydawać polecenia.

Czy na półmetku kadencji może pan odpowiedzialnie powiedzieć, że jedna osoba jest w stanie zarządzać tak wielkim organizmem jak Warszawa?

Oczywiście, że tak. Od tego, by wiedzieć, co się dzieje w Rembertowie, Ursusie czy Wilanowie, mam zastępców, burmistrzów, dyrektorów. Pogląd, że ja decyduję w tym mieście o wszystkim, jest absolutnie...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 3384

Spis treści
Zamów abonament