Wskrzeszanie "Płyt"
Wystarczyło na długi i nowe maszyny
Wskrzeszanie "Płyt"
Uratowanie "Płyt" w Karlinie wydawało się wręcz cudem -- takim samym, jak niegdyś tryśnięcie ropy niedaleko tej miejscowości, o której na początku lat osiemdziesiątych mówiła cała Polska. Ropa jednak szybko "zgasła" i wszyscy o niej zapomnieli, a fabryka płyt -- bez specjalnego rozgłosu -- dokupuje maszyny i powiększa produkcję ożywiając miejscową gospodarkę.
Pod koniec lat sześćdziesiątych na peryferiach miasteczka zaczęto wznosić Zakłady Płyt Pilśniowych i Wiórowych. Chyba za sprawą mody na meblowe segmenty, płyty robiły wówczas dużą karierę. Zakład miał zaktywizować okolicę, w której wówczas przemysłu prawie nie było. Produkcja ruszyła w 1972 roku. Podobne fabryki powstały też w Wieruszowie, Grajewie i Jaśle.
Wyrok
Karlińskie przedsiębiorstwo w nie zmienionym kształcie trwało prawie do końca lat osiemdziesiątych. Dawało pracę 850 osobom. Kłopoty przyszły w 1986 roku, kiedy po wielu awariach prasa do płyt pilśniowych odmówiła posłuszeństwa. Trzeba było ją wymienić. Przetarg na dostawę nowego urządzenia wygrała włoska firma. Z pieniędzmi jednak był problem -- maszyna kosztowała 90 miliardów złotych. Podjęto starania w Banku Światowym o zaciągnięcie preferencyjnego kredytu -- bez rezultatu. Urządzenie jednak było...
Wykup dostęp do pełnego Archiwum na 120 minut.
wyślij SMS o treści RP.ARCHIWUM na 7936
(koszt: 9 zł + VAT)
Archiwum to wszystkie treści publikowane w "Rzeczpospolitej" od 1993 roku.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum