Nie opodal Czarnobyla
Nie opodal Czarnobyla
Bohdan Cywiński z Białorusi
W starych, ubiegłowiecznych, a co najmniej przedwojennych, popularnych opisach geografii Polski, Polesie przedstawiane jest jako kraina najbardziej chyba tajemnicza. Bory, rzeki, pustkowia -- i przede wszystkim mokradła. Poleszucy -- rybacy, płynący czółnem pośród wysokich traw. Taki był tradycyjny stereotyp tej ziemi. Umykała jednak uwadze rozległość Polesia: od Brześcia do naddnieprzańskiego Homla jest w linii prostej około pięciuset kilometrów, czyli mniej więcej tyle, co z Warszawy do Szczecina, a więc odległość dość spora. Przedwojenna granica przyznawała Polsce gdzieś ze dwie piąte tego obszaru -- po stronie polskiej głównym miastem był Pińsk, po białoruskiej -- Mozyrz. Większe ośrodki -- Brześć na zachodzie i Homel na wschodzie -- mają już odmienny, nie całkiem poleski charakter.
Szansa podróży do Mozyrza pojawiła mi się dość nagle przy wyjeździe z Baranowicz -- dziewięciogodzinna podróż autobusem pozwala choć trochę wejrzeć w dzisiejszą rzeczywistość południowej Białorusi. Minąwszy stary Słuck, potem nowy Soligorsk, wjeżdżamy we wschodnie Polesie. Można przeegzaminować dawny książkowy stereotyp. Rybaków w tradycyjnych kożuchach nie widać, moczary tu i ówdzie pojawiają się, lasy, bory i zagajniki są w szędzie. Kraj płaski, słabo zaludniony, pełen intensywnej zieleni,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta