Kiedy państwo słabnie, budzą się roszczenia
Powtarzane od wielu miesięcy hasła o potężnym państwie, które zagraża naszej wolności, a w dodatku jest wrogiem, zaczyna przynosić efekty. Obywatele ruszyli wyrwać swoje – pisze publicysta
Zasadnicza różnica między Prawem i Sprawiedliwością a Platformą Obywatelską zawsze dotyczyła oceny siły państwa. PiS uważał, że jest za słabe i trzeba je wzmocnić. Dla dobra obywateli. PO twierdziła, iż jest wszechwładne i dlatego trzeba obecność państwa zredukować. Także w interesie obywateli. Gdy rządził PiS, jego punkt widzenia pasował do punktu siedzenia. W przypadku PO jest z tym coraz większy kłopot.
Gwarancja bezkarności
Schizofreniczność sytuacji, w jakiej znalazł się rząd Donalda Tuska, najlepiej pokazuje sytuacja całkiem świeżej daty. Oto premier zwołuje pilną naradę z udziałem ministrów spraw wewnętrznych, zdrowia i sprawiedliwości. Tematem jest ubiegłoroczna okupacja kancelarii, efektem – zgłoszenie sprawy do prokuratury. Podejrzane o popełnienie przestępstwa nie są jednak pielęgniarki, które nielegalnie weszły do kancelarii, ale BOR, który utrudniał im korzystanie z telefonów komórkowych. I tu, i tam doszło do złamania prawa. Rząd nie komentuje jednak faktu okupowania najważniejszego gmachu publicznego w państwie, ale pochyla się za to nad działaniami służb powołanych do jego ochrony.
Całej sprawie towarzyszą mocne deklaracje w stylu „nie będzie tolerancji dla nadużywania władzy wobec obywateli”. A wszystko to w czasie, gdy obywatele z ochotą zabrali się do demontażu państwa. Jeszcze nie dogasł...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta