Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Nie ma jak w „Ranczu”

12 października 2016 | Rzecz o prawie | Aleksander Tobolewski

Sędziowie sądów rejonowych mają rocznie pół miliona spraw o mandaty! Nie rozumiem, jak można zawracać im głowę takimi sprawami. Kiedyś były rozpatrywane przez kolegia do spraw wykroczeń – dziwi się prawnik Aleksander Tobolewski.

Tak mniej więcej dwa lata temu dostałem mandat za przekroczenie prędkości. Zapłaciłbym bez szemrania, gdyby nie fakt, że opiewał na prędkość, którą na pewno nie jechałem. Zakwestionowałem i wylądowałem w sądzie municypalnym (miejskim). Pech chciał, że trafiłem na sędziego, który albo miał zły humor, albo po całym dniu pracy był zmęczony (sprawa odbywała się około godziny dwudziestej). Mimo moich dowodów, że mam urządzenie, które informuje mnie o przekroczeniu prędkości, sędzia uznał, że policjant na pewno wiedział, co robi, był wyszkolony, a że nie wezwałem go na świadka z osobistym stawiennictwem, dał wiarę jego pisemnemu raportowi i utrzymał wlepiony mi mandat. Dołożył koszty sądowe (opcjonalne w takich przypadkach).

Ech, te naleciałości...

Moje przyznanie się, że owszem, przekroczyłem, ale o połowę tego, za co dostałem mandat, zostało skwitowane uwagą, że w ogóle nie można dozwolonej prędkości przekraczać. Prawie mowę mi odjęło, bo mandat był za określoną prędkość, 81 km w strefie 50 km na godzinę. Niestety, mimo że moim klientom zawsze to odradzam, broniłem się sam. Mój wspólnik adwokat powiedział, że on by się nie patyczkował i wezwał policjanta,...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10572

Wydanie: 10572

Spis treści
Zamów abonament