Finansom państwa i budżetowi szkodzi populizm fiskalny
Po stronie dochodowej przyszłoroczny budżet jest bardzo napięty. Zagrożona jest więc też konsolidacja finansów publicznych – mówi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Rząd przyjął w zeszłym tygodniu projekt budżetu państwa na 2026 r. Oparł go na założeniu, że wzrost gospodarczy sięgnie 3,5 proc., a inflacja średnioroczna wyniesie 3 proc. Co pan na to?
Te założenia są w miarę zbieżne z konsensem rynkowym. Takiego mniej więcej wzrostu PKB i poziomu inflacji spodziewają się ekonomiści i analitycy rynkowi. Z projektem budżetu mam jednak pewien zasadniczy problem. Widzę go w elementarnym braku logiki ze strony polityków. Otóż oni cały czas zwracają uwagę i głośno podkreślają, że Polska jest krajem, który szybko się rozwija, osiąga jedno z najwyższych albo najwyższe tempo wzrostu gospodarczego, zalicza się do 20 największych gospodarek na świecie. Jednocześnie przy tym wysokim tempie wzrostu odnotowujemy cały czas permanentny, systemowy deficyt sektora finansów publicznych, który już nie jest skromny, ale wręcz olbrzymi. Logika nakazywałaby w związku z tym zadać pytanie, co stanie się z finansami publicznymi i z wynikiem sektora, jeśli to tempo wzrostu gospodarczego spadnie? Do, powiedzmy, 2 proc., nie mówiąc już o spadku poniżej tego poziomu.
Co się stanie?
W sytuacji, gdy udział tzw. wydatków sztywnych w wydatkach budżetu państwa mieści się w przedziale 80-90 proc., spadek koniunktury będzie powiększał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
