Siedemset kilometrów po skrzypki
Siedemset kilometrów po skrzypki
Władysław Kucharski, 92-letni lutnik samouk z Zakłodzia na Zamojszczyźnie, odzyskał nadzieję. Gdy w ubiegłym roku opublikowaliśmy reportaż "Umrę ja i moje skrzypki" ("Magazyn" nr 30/99), instrumenty od dwóch lat wisiały na kuchennym kredensie. Sędziwy lutnik tracił nadzieję, że komuś jeszcze się przydadzą.
W ciągu kilku miesięcy dwoje skrzypiec powędrowało do Gorzowa Wielkopolskiego. Jeden instrument kupił student z Rzeszowa. Kupno dwóch ostatnich, jakie Kucharski zrobił, zadeklarował Mieczysław Kseniak, dyrektor Muzeum Wsi w Lublinie.
Kucharski do tej pory się dziwi, że ktoś chce przyjechać z tak daleka, aby kupić jego instrumenty. Gorzów od wsi Zakłodzie oddalony jest o 700 kilometrów, a i samo Zakłodzie trudno odnaleźć, nawet gdy się jest w okolicy.
- Przyjechali w lecie z córką. Przywieźli swoje skrzypce, których ich profesor nie uznawał. Obejrzałem. Rzeczywiście, grać na nich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta