Żołnierze wiedzieli, że generał się boi
Zawiedli piłkarze, trener był nieobecny. Mistrzostwa Europy już się dla nas skończyły, kibice mają prawo być zawiedzeni. Wracamy do szarej rzeczywistości
Korespondencja z Wrocławia
Do ostatniego meczu grupowego wszystko było w naszych rękach. Mieliśmy swój stadion, swoją publiczność i po remisie z Rosją – świadomość tego, że umiejętności i zaangażowania powinno wystarczyć na najsilniejsze drużyny w Europie.
Żyliśmy w ułudzie, rozbudziliśmy swoje nadzieje trochę bezpodstawnie, liczyliśmy na to, że piłkarze dobrze grający w swoich wielkich klubach, będą potrafili równie dobrze zagrać w reprezentacji. Nie potrafili. Nie było też kogoś, kto umiałby to zmienić mądrymi decyzjami z ławki rezerwowych.
Piłkarze pewne sprawy musieli załatwiać po swojemu, bo nikt im nie pomagał
Przegraliśmy z Czechami 0:1 i dla nas Euro 2012 już się skończyło. Drużyna, która pierwszy raz od dawna potrafiła wzbudzić w Polakach falę optymistycznego patriotyzmu, niezwiązanego z żadną tragedią czy żałobą narodową, bardzo szybko sprowadziła nas na ziemię.
W decydującym, sobotnim meczu z Czechami piłkarze Franciszka Smudy zagrali beznadziejnie. Pomysł na zwycięstwo, niezbędne, by zagrać w ćwierćfinale, był nie do przyjęcia albo nie było go w ogóle. Wyszliśmy na mecz, by go nie przegrać, z przeczuciem, że w obronie musi być dobrze, a w ataku jakimś cudem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta