"Kibitką do Senatu"
Szum wielki, bo "baronowie" nie chcą do "izby refleksji", traktując to jak zesłanie za karę (" Kibitką do Senatu ", "Rz" nr 168 z 20.07.2005 r.). Dziwne, bo pensje podobne, ale, coś mi się widzi, że tam nieco mniej lobbystów, interesy mniejsze, i w telewizji raczej rzadko i późno.
A przecież to obrażanie się i wynoszenie ("nie jestem meblem" itp.) jest wynikiem negatywnej partyjnej selekcji. Ci ludzie naznaczeni przez partię uwierzyli, że byli godni funkcji, które wykonywali. Weszli na karuzelę i tak po kolei, minister śmaki, potem taki, zawsze wszystko mógł zawalić, i tak było to bez konsekwencji. Teraz, odsuwani, nie mogą zrozumieć, że się do tego nie nadawali. Jak to mnie, byłego premiera, do Senatu? Zgroza. I jeszcze mała rada. Trzeba było zgodzić się na jednomandatowe okręgi. Moglibyście startować jako bezpartyjni.
Janusz Przesławski, (adres do wiadomości redakcji) Czytaj także- Kibitką do Senatu