Abecadło Miłosza
FOT. CZESŁAW CZAPLIŃSKI
Alkohol
"Więc tedy po wieczerzy piliśmy u pana Rudominy lutissime, za każdym wiwatem do dna duszkiem spełnionym, brzmiały waltornie i dziewki przyśpiewywały chórem i wesoło:
Wypił, wypił, nie zostawił!
Hu! ha! nie zostawił!
Bodaj go Bóg błogosławił -
Hu! ha! błogosławił"
(Ignacy Chodźko, "Obrazy litewskie", Wilno 1843)
Ta przeszłość mnie obciąża. Jestem z nacji skażonej wiekami pijaństwa. U mnie nie zaczęło się to wcześnie. Pierwsze upicie się na uczcie maturalnej w restauracji "Zacisze", ale w latach studenckich nie należałem do żadnego "konwentu" i nie nosiłem "dekla", natomiast nasz Klub Włóczęgów nie pił nawet piwa. Choć, jeżeli pojawiły się jakieś grosze, chodziliśmy, głównie z Draugasem, do małych żydowskich restauracji w wąskich uliczkach koło Niemieckiej na zimną wódkę i specjały żydowskiej kuchni.
Prawdziwe picie zaczynało się w Warszawie za okupacji, z Jerzym Andrzejewskim i Janką. U niego stopniowo przeszło w alkoholizm i nabył marskości wątroby, co skończyło się śmiercią. Dość nędzny triumf dożyć mego wieku z czystą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
