Z pobłażaniem dla zabójców
Nie ma podziału na MY i ONI. Wszyscy jeździmy za szybko i zbyt niebezpiecznie.
Z pobłażaniem dla zabójców
ANNA WIELOPOLSKA
Codziennie ginie 19 osób.
Słyszymy o tym, wiemy, bo zabił się ktoś, kogo znaliśmy. Zginął ktoś, kogo znamy, ktoś, kogo pamiętamy, zginęło dziecko, ktoś, kto czekał na tramwaj, ktoś, kto szedł po zakupy. Z badań wynika, że w ostatnich trzech latach prawie 30 procent kierowców brało udział w kolizji drogowej. Godzimy się na to.
Jeździmy samochodami, przechodzimy przez jezdnie, jesteśmy kierowcami, pasażerami, pieszymi, rowerzystami. Jeżdżą nasi bliscy i także przechodzą przez jezdnie. W każdej chwili może zginąć ktoś nam bardzo drogi. Może, ale nie dlatego, że motoryzacja "po prostu" niesie ze sobą niebezpieczeństwo wypadków. Śmierć na polskiej drodze jest jednak bardziej powszechna niż w wielu innych krajach. Jesteśmy krajem o bardzo wysokim stopniu zagrożenia dla użytkowników dróg. Codziennie obok nas z powodu niebezpiecznych nawyków, nie przemyślanych decyzji, głupoty, brawury nas - kierowców, i nas - pieszych, naszego pośpiechu, ginie kilkanaście osób. Inne kraje nie są tak niebezpieczne. W ruchu drogowym ginie tam mniej ludzi. Piesi są szanowani, kierowcy jeżdżą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)