I co dalej, panowie Polacy?
I co dalej, panowie Polacy?
JERZY JASTRZĘBOWSKI
Bez względu na skład przyszłego parlamentu i rządu, chyba niewielu członków nowej ekipy będzie przygotowanych do pewnego delikatnego zadania, jakie stanie przed Polakami w nowym międzynarodowym układzie sił.
Tytuł zapożyczyłem od profesora Bohdana Osadczuka, który we wrześniowym numerze paryskiej "Kultury" z 1990 r. gromił Polaków za niemrawy rozwój stosunków z Ukraińcami. Osadczuk wiedział, że polskie społeczeństwo, silniejsze, bo stabilniejsze od ukraińskiego, stać było na więcej, więc drażnił opinię publiczną pytaniem: czy już wypalił się polski słomiany ogień?
Dziś wiemy, że stało się lepiej, niż Osadczuk mógł wówczas przypuszczać. Proces pojednania i zbliżenia dwóch narodów zaszedł od tego czasu tak daleko, że nawet niesmaczne awanturki minionego lata, te we Lwowie i te w Przemyskiem, nie mogły go wykoleić. Polsko-ukraińskie incydenty stają się marginalnym folklorem. Mogło być gorzej.
Od paru lat napływały z Waszyngtonu szepty, że bardzo trudno będzie zaprosić Polskę do NATO, jeśli zabraknie jej rozumnego sojuszu z Kijowem i stabilizacji w stosunkach z własną mniejszością ukraińską. Jeszcze w ubiegłym roku byli w USA ludzie na odpowiedzialnych stanowiskach, podejrzewający, iż Polska może stać się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)