Jarociński syndrom
Zdanie odrębne
Jarociński syndrom
W Jarocinie znowu fruwały ławki i wyrwane z korzeniami znaki drogowe oraz lała się krew. Gdy dwugodzinna bitwa dogasła, a karetki odtransportowały do szpitala kilkudziesięciu rannych, w tym sporo policjantów -- orkiestra grała dalej, goście się bawili. Na razie obyło się bez trupa, nie było więc powodów do żałoby. Może następnym razem. ..
Nic dziwnego się nie stało w Jarocinie. Z góry było wiadomo, że będą się bić. Bo tam przyjeżdżają nie tylko tacy, którzy chcą słuchać muzyki, ale również tacy, co chcą się bić. Dokładniej -- chcą kogoś bić. Tak było w zeszłym roku i w poprzednich, tak będzie i w następnych.
Nie mam nic przeciwko muzyce w Jarocinie, choć mało ją znam i jeszcze mniej rozumiem. Moja wina. Ale mam wszystko przeciw biciu w Jarocinie. Choćby dlatego, że za to bicie płacę. Pokrywam na przykład z moich składek koszty leczenia i zasiłku chorobowego pobitych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta