Odsłonięty nerw poetycki
Drukowane po raz pierwszy
Odsłonięty nerw poetycki
Kazimierz Wierzyński o Gałczyńskim
Spędzam teraz długie godziny nad dziełami zbiorowymi Gałczyńskiego. Jest ich, czy też ma być pięć tomów, dostępne mi są trzy pierwsze, ale i to wystarczyło, bym doszedł do pełnej przyjaźni z tym świetnym poetą, z którym za jego życia jakoś nie mogłem się zbliżyć.
Pamiętam, że jeszcze przed wojną po przeczytaniu zbioru poezji, wydanego przez "Prosto z mostu", zachwyciłem się jego liryką i przekazałem mu wtedy moje wzruszenia za pośrednictwem Stanisława Piaseckiego, z którym sąsiadowałem w krzesłach teatralnych jako recenzent, ale na tym się skończyło. Los chciał, że kiedy spotykałem Gałczyńskiego osobiście, bywał pod tak zwaną "dobrą datą". Niestety w naszych stosunkach data owa okazała się nie najlepsza. Przypominam sobie spoconą jego twarz, spalone wargi, błędne spojrzenia, umorusane ręce i natarczywe gadulstwo pijackie, balansujące między zaproszeniem na wódkę a jakąś impertynencją, czy też wyrazem entuzjazmu, co w danej sytuacji wychodziło na jedno. Dziwne to o tyle, że przecież nie byłem ascetą i wędrując przez bujną młodość zawierałem często i gęsto przyjaźnie ze spotkanymi w nocy bratnimi duszami. Z Gałczyńskim chodziliśmy widocznie po różnych drogach. Znałem jego przyjaciół: Salińskiego, Szymańskiego, Słobodnika,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)