Hazard czy nie, kara musi być
Sądy i organy ścigania zbyt dowolnie stosują przepisy ustawy hazardowej, nie zważając na wyrok Trybunału Sprawiedliwości. Efekt jest taki, że zamiast umorzyć postępowanie, karzą sprawców – zauważają prawnicy.
W 2009 r. opinią publiczną wstrząsnęła tzw. afera hazardowa. W wyniku działań lobbystycznych przedstawicieli branży hazardowej Sejm 19 lipca 2009 r. uchwalił nową ustawę hazardową.
4 lipca w dzienniku „Rzeczpospolita" ukazał się artykuł pt. „Jednoręcy bandyci mogą drogo kosztować" na temat wadliwego wprowadzenia do obrotu prawnego nowej ustawy hazardowej przez polskiego ustawodawcę. Autorka przedstawiała w nim konsekwencje tego uchybienia z perspektywy możliwych wielomilionowych roszczeń odszkodowawczych, które przeciwko państwu mogą wnieść przedsiębiorcy.
Jest jednak również inny aspekt tego zagadnienia. Chodzi o możliwość ponoszenia odpowiedzialności karnej przez obywateli na podstawie nienotyfikowanych przepisów ustawy hazardowej, tj. przepisów, które w ogóle nie powinny funkcjonować w obrocie prawnym (!).
Nie ma przepisów, lecz jest odpowiedzialność
Nie ulega wątpliwości, że ustawa o grach hazardowych z 19 listopada 2009 r. uchwalona została w sposób wadliwy, o czym w wyroku z 19 lipca 2012 r. wydanym w połączonych sprawach C-213/11, C-214/11 i C-217/11 orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TS UE). Wadliwość ta polegała na tym, że ze względu na znajdujące się w ustawie przepisy techniczne Polska powinna była dopełnić uprzedniego obowiązku ich notyfikacji Komisji Europejskiej. A tego, w wyniku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta