Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Piekło lotu numer 93

22 września 2001 | Wojna z terroryzmem | BM
źródło: Nieznane

Terrorystom nie udało się pozbawić Amerykanów ich najcenniejszej narodowej cechy

Piekło lotu numer 93

RYS. KAROL B. BRZOZOWSKI

BRONISŁAW MISZTAL

Pasażerowie samolotu United Airlines, rejs nr 93, który we wtorek 11 września wystartował z lotniska Newark pod Nowym Jorkiem, stanowili dosyć typową dla amerykańskiego społeczeństwa grupę. Kilku menedżerów wielkich firm udających się w podróż służbową. Były pilot wojskowy pracujący dla wytwórni instrumentów lotniczych. Gracz rugby i zawodnik judo. Kilka małżeństw udających się na wymarzone wakacje. Był senny wtorkowy poranek nad amerykańskim środkowym zachodem. Cztery godziny, które trzeba jakoś spędzić, nim się dojedzie na miejsce.

Kilku arabskich porywaczy zmieniło kompletnie nastrój tego poranka. W obliczu przemocy i szantażowania zdetonowaniem rzekomej bomby jeden z pasażerów rzucił się, zapewne, by udaremnić zamach. Stał się pierwszą ofiarą, którą porywacze zadźgali plastikowymi nożami, by zyskać kontrolę nie tylko nad kabiną pilota, ale także nad pasażerami. Oznajmili też im, iż czeka ich niechybna śmierć. Kilka osób podjęło próbę uruchomienia telefonów komórkowych, które normalnie w czasie lotu są wyłączone. Pośpieszne i krótkie rozmowy z bliskimi. Nerwowe pożegnania. Szybka wymiana informacji....

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 2425

Spis treści

Fotel Tyma

Zamów abonament