Warszawa dała rozkaz
Jan K. był świadkiem w procesie toczącym się przed stołecznym Sądem Okręgowym, który ma wyjaśnić kulisy tragedii grudniowej 1970 r.
Według Jana K., w pierwszych dniach zamieszek dowodzeni przez niego milicjanci nie mieli przy sobie broni palnej. Dopiero w tzw. krwawy czwartek, 17 grudnia 1970 r., dostali broń krótką - pistolety. - Gdy zażądałem potwierdzenia tego rozkazu na piśmie, zbesztano mnie. Argument był taki, że przecież rozkaz przyszedł z Warszawy - relacjonował ten epizod Jan K. Według niego w rozkazie zastrzeżono, że broni można użyć tylko w wypadku czynnego ataku na funkcjonariusza. - Później nikt z podwładnych nie meldował mi o tym, że strzelał - podkreślił świadek. Nie potrafił powiedzieć, kto wydawał te rozkazy.
j.o.