Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Po ojca przyszli nocą

05 marca 2010 | Zagłada Elit | Piotr Zychowicz
 Janina Wehrstein dziś (trzyma swe zdjęcie z antykomunistycznej manifestacji w stanie wojennym), Zbiory rodzinne
autor zdjęcia: Piotr Wittman
źródło: Fotorzepa
Janina Wehrstein dziś (trzyma swe zdjęcie z antykomunistycznej manifestacji w stanie wojennym), Zbiory rodzinne
Z ojcem na archiwalnych fotografiach. Zbiory rodzinne
autor zdjęcia: Piotr Wittman
źródło: Fotorzepa
Z ojcem na archiwalnych fotografiach. Zbiory rodzinne

Janina Wehrstein: Straszliwe rządy Sowietów poznaliśmy na własnej skórze...

Rz: Kiedyś zwracano się podobno do pani „jaśnie panienko”.

Janina Wehrstein: To prawda. Wiem, że w 2009 roku to może się wydać bardzo dziwne, ale mówimy o latach 30. To była zupełnie inna epoka, inna rzeczywistość. Moi rodzice byli ludźmi bardzo majętnymi i nasza służba – z moją boną na czele – właśnie tak do mnie mówiła. „Niech jaśnie panienka usiądzie”, „Niech panienka zejdzie na dół”.

Gdzie pani mieszkała przed wojną?

W Stryju pod Lwowem. Ojciec, Władysław Wehrstein, był fabrykantem i oficerem rezerwy. Bił się w 1920 roku i bolszewicka kula dum-dum rozszarpała mu rękę. Do końca życia miał problemy z poruszaniem palcami. Nasz ogromny dom przylegał do sadu i fabryki. Należała do nas właściwie cała ulica Fredry. Oprócz tego babcia miała w pobliżu wieś. Pamiętam, jak do babci przyjeżdżali ułani po owies dla koni. Byli w rogatywkach, zielonych mundurach i błyszczących pasach.

Dla większości dzisiejszych Polaków takie mundury to rekwizyty filmowe.

To prawda, ja jednak pamiętam przedwojenną Polskę znakomicie. Przede wszystkim było to państwo wielonarodowe. Żyliśmy w wielkiej przyjaźni z Ukraińcami. Stykałam się z nimi szczególnie w majątku babci, gdzie ukraińska była cała służba. Bawiłam się z miejscowymi dziećmi, dzięki czemu znakomicie znałam ukraiński. Opiekowała się mną Anka, a furman Fredzio woził mnie...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8565

Spis treści

Pierwsza strona

Po godzinach

Alicja w Krainie Czarów ****
Bajanie z różnych stron świata
Bez kompromisu
Boogie-woogie: swingujący taniec towarzyski
Być albo nie być w gumofilcach
Całe życie to taniec
Czas wolny
Godzina szczerości
Gorące rytmy zapowiedzą wiosnę
Historia pewnej miłości
Inne babuszki
Jak pokonać króla Babilonii
Jak rodził się w Polsce rock’n’roll
Khoomei i szamani z syberyjskiej tajgi
Kowalewski pisze i reżyseruje
Kwartet smyczkowy w wersji pop
Liban ****
Los człowieka niechcianego
Maraton z przewrotem
Maszyna do piosenek
Metrokultura
Miks jazzu i rocka
Mrożek w wersji Axera
Muzyka na fali
Na Pradze jest jazz
Na strunach wyobraźni
Nastoletni bunt
Nauka przed premierą
Nie przeocz
Nowy Jork w PKiN
Od literatury po plastykę
Odnaleziona po latach perła z lamusa
Odtworzyć wydarzenia
Odyseusze i ich fani
Opętani **
Pianista z wyobraźnią
Piekło zagrane na cztery ciała i wiele duchów
Poniedziałek dla pań
Potęga perkusji i basu
Powrót do źródeł... z prądem
Rap bez smyczy
Soyka ze szwedzkim big bandem
Słowo, muzyka, ruch
Słyszeliście o Morganach?
To już całkiem inna Armia
Trójkąt teatralny
Urok rosyjskiego romansu
W rytmie serca i umysłu
W tanecznym kręgu z Chopinem
Wszystko dla pań
Z kapelusza damy
Z prądem panowie, z prądem
Zabawne spotkanie
Zabójcza broń – globomierz
Zagrają
Zanikający neon
Zaskakujące wcielenie Charliego
Zdrowie ze sklepu na rogu
Zrób sam szminkę albo krem do twarzy
„Milord” na jazzowo
„Norma” ze łzami Chopina
Zamów abonament