Prawo do błazeństwa
Prawo do błazeństwa
inne komentarze
MONIKA GURGUL
Tegoroczny werdykt Szwedzkiej Akademii wzbudził więcej niż zwykle wątpliwości i wywołał pełne emocji i mocnych słów komentarze. Czy słusznie? I tak, i nie.
Tak, bo zrozumiały jest nieufny stosunek do sztuki zaangażowanej, której wielu nie określa już mianem sztuki. Bo lewicowość źle się kojarzy (choć lewicowość lewicowości nierówna). Bo uhonorowany twórca to orędownik komizmu, do którego od czasów "Poetyki" Arystotelesa wciąż jeszcze nie mamy pełnego zaufania. Bo ani to pisarz, ani poeta, tylko dramaturg, a w dodatku aktor, mim i błazen z wyboru, jak średniowieczni kuglarze, którzy oczarowali go już przed laty i stali się dla niego artystycznym wzorem. Bo przecież już w 1975 roku znalazł się w gronie kandydatów do nagrody Nobla obok Simone De Beauvoir, Moravii, Montalego i Silonego, ale jej nie otrzymał, choć atmosfera intelektualna tamtych lat bardziej by ją usprawiedliwiała. Zwyciężyła wówczas czysta sztuka - nagrodę przyznano włoskiemu poecie hermetycznemu Eugenio Montalemu. Dziś, w tak odmiennych okolicznościach politycznych, powrót członków Akademii do tej kandydatury skłania do refleksji, czy Nobel dla Dario Fo to naprawdę tylko kolejny akademicki niewypał?
Dario Fo to jeden z czołowych i zarazem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
