Rosyjskie śledztwo budzi wątpliwości
Obserwujemy przemyślaną kampanię, której celem jest skierowanie uwagi Polaków, Rosjan oraz opinii międzynarodowej na jedną przyczynę katastrofy pod Smoleńskiem: błąd pilota – przekonuje Andriej Iłłarionow, były doradca Władimira Putina w rozmowie z Jackiem Przybylskim
Rz: Był pan jednym z pięciu sygnatariuszy listu rosyjskich dysydentów wyrażającego zaniepokojenie przebiegiem śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Dlaczego go państwo napisali?
To zaszczyt być nazwanym dysydentem, ale ja formalnie nim nie jestem. Wiele lat pracowałem w rosyjskim rządzie. Byłem m.in. doradcą ówczesnego prezydenta, a obecnego premiera Władimira Putina. W niektórych sprawach popieram politykę rosyjskich władz, a w innych – jak stosunek do praw człowieka, demokracji i wolnych mediów – przyjmuję postawę krytyczną.
Jeśli zaś chodzi o list otwarty, to napisaliśmy go, bo katastrofa w Smoleńsku była wielką tragedią, zarówno dla Polski, jak i Rosji. Sam byłem jednym z tych wielu Rosjan, którzy zapalili świeczki przed polskimi konsulatami i kładli kwiaty przed ambasadami.
Katastrofa ta zdarzyła się przy okazji uroczystości upamiętniających ofiary Katynia. Historia zaś zna wiele przypadków tajemniczej śmierci osób, które próbowały się dowiedzieć, co się stało w Katyniu, i przekazać tę wiedzę światu. Katastrofa samolotu z Władysławem
Sikorskim na pokładzie wydarzyła się wkrótce po tym, gdy poprosił on Międzynarodowy Czerwony Krzyż o śledztwo w sprawie Katynia. W 1946 roku podczas procesów norymberskich jeden z polskich prokuratorów,
Roman Martini, został zamordowany, gdy przekonywał, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta