Białe szaleństwo
Białe szaleństwo
Rozmowa z Elżbietą Gajdamowicz, szefową produkcji i działu marketingu spółki z o. o. Łuk-Mił w Łukcie.
Mleczarstwo to był świadomy wybór?
Na początku -- nie. Zaczynałam jako 16-letnia laborantka w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Ostródzie. Byłam w sytuacji niejako przymusowej. Musiałam pracować. Potem -- już świadomie skończyłam liceum ogólnokształcące, studia na wydziale technologii żywności w olsztyńskiej Akademii Rolniczo-Technicznej.
Jak wtedy, we wczesnych latach siedemdziesiątych, było w polskich mleczarniach?
Ciężko. Przerabiało się wszystko co białe. Nie było chłodzenia dostarczanego mleka, właściwej septyki produkcji. Chłopi byli niedoinwestowani, nie szkoleni. Przyjeżdżał dostawca, a w bańkach brudne mleko. Odmawialiśmy przyjęcia. Robił awanturę, a potem jechał prosto do komitetu. Po godzinie mieliśmy stamtąd telefon, żeby mleko skupić i to w pierwszej klasie, bo chłop był laureatem Złotej Wiechy. ..
A w sklepach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta