Stalowe meandry i refleksje
Hutnictwo jest skazane na wzrost. Musi jednak obniżać koszty, aby wygospodarować akumulację na rozwój i utrzymanie miejsc pracy
Stalowe meandry i refleksje
Aleksander Szpilewicz
Prawda o czarnym hutnictwie dociera wybiórczo, rzadko i z opóźnieniem. Minął bezpowrotnie triumfalizm towarzyszący spustowi surówki z kolejnego wielkiego pieca. Dziś postrzega się hutnictwo raczej w konotacji strajków i molocha żyjącego z kieszeni podatnika. Nie dostrzega się natomiast trudności, z którymi musi się ono borykać -- nie tylko w Polsce.
Popyt na stal ulega koniunkturalnym wahaniom. Jego siłą napędową są okresy infrastrukturalnych inwestycji w energetyce, transporcie i budownictwie. Cykle inwestycyjne mają to do siebie, iż przeplatają się z okresami niżu. W tych okresach daje znać o sobie nawis nie wykorzystanych zdolności produkcyjnych. W wyniku zaostrzonej konkurencji spadają ceny wyrobów hutniczych. Huty tracą płynność finansową. Rządy podejmują działania zaporowe przed inwazją importowanej stali.
Czarne hutnictwo ma wielopokoleniową tradycję. Pierwszy wyż stalowy wystąpił w przededniu I wojny światowej. Nakręciły go zbrojenia. Kaliber wielkich pieców wyznaczał kaliber armat. W 1913 r. wytopiono 180 mln ton stali.
Wielkość tę udało się odtworzyć dopiero w 1944 r. , pod koniec morderczych zmagań na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta