Mam już siwe włosy

autor zdjęcia: Marian Zubrzycki

źródło: Fotorzepa

Jakub Wawrzyniak – 29 lat, występował m.in. w Świcie Nowy Dwór, Widzewie Łódź i Panathinaikosie. Gdy grał w Grecji, wykryto u niego środki dopingowe, w styczniu 2010 r. anulowano mu karę zawieszenia. W reprezentacji Polski wystąpił w 25 meczach

Jakub Wawrzyniak, obrońca Legii i reprezentacji Polski, o rosnącej pewności siebie i misji na Euro

Rz: W meczu z Portugalią był pan jedynym piłkarzem z ekstraklasy w pierwszym składzie reprezentacji...

Jakub Wawrzyniak:  Tak, ale zastanawiam się, co będzie, kiedy do zdrowia wróci Sebastian Boenisch. Za czasów Leo Beenhakkera zagrałem w jednym poważnym meczu: z Czechami w eliminacjach mundialu, kiedy i tak zszedłem z kontuzją przed przerwą. Wcześniej często grywałem w meczach towarzyskich, trudno mi było realnie ocenić moją wartość. Teraz jest inaczej, przy Franciszku Smudzie więcej znaczę, mimo że pierwsze powołanie dostałem dlatego, że kontuzję leczył Maciej Sadlok. Dużo się zmieniło. Mam świadomość, że walczę o mistrzostwo w drużynie, która należy do faworytów rozgrywek, a od czerwca ubiegłego roku regularnie występuję na lewej obronie reprezentacji Polski.

Jak pan znosi krytykę?

Gra w Grecji była dla mnie przełomem. Od tamtej pory na wszystko inaczej patrzę. W niedzielę po meczu Panathinaikosu zostały ogłoszone wyniki moich badań, o północy mój telefon dalej dzwonił. Poprosiłem dziennikarzy: „Jestem niewinny, napiszcie o tym delikatnie". Następnego dnia w Panathinaikosie pojawił się piłkarz z Polski na testach. Przywiózł gazety z tytułem „Wawrzyniak na dopingu". Pomyślałem sobie: „No to bach. Dzięki za wsparcie". Dostałem wtedy od każdego, z lewej, z prawej.

Myśli pan czasem o Grecji...