Rosja bez kowbojów
Borys Chlebnikow | Reżyser mówi Barbarze Hollender o rosyjskiej wsi i nowym kinie.
Rz: To prawda, że „Długie i szczęśliwe życie" początkowo miało być rosyjskim westernem?
Borys Chlebnikow: Tak, obejrzałem „W samo południe" Freda Zinnemanna i pomyślałem: „Dlaczego by nie zrobić rosyjskiej wersji tego filmu?". Facet idący samotnie przez opustoszałą wieś, opuszczony przez wszystkich, w pojedynkę stawiający czoła wrogom... Taki obrazek pobudza wyobraźnię. Współscenarzysta Aleksander Rodionow podchwycił pomysł. Razem wyprawiliśmy się na rosyjską wieś. Spędziliśmy w podróży około dwóch miesięcy, rozmawialiśmy z rolnikami, którzy opowiadali nam o swoich dramatach. No i okazało się, że z westernu nici. Nasz pomysł legł w gruzach, wszystko podryfowało w zupełnie innym kierunku.
Koncepcja jedynego sprawiedliwego nie sprawdziła się?
Rosja nie jest krajem dla kowbojów. W westernach jest wyraźny podział na dobro i zło. My zetknęliśmy się ze światem, w którym wszystko miesza się jak w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta