Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Cztery porwane życiorysy

20 lutego 1998 | Kraj | MM

CZĘSTOCHOWA

Noworodek zawrócił w głowie dorosłej kobiecie i jejdwóm córkom

Cztery porwane życiorysy

MICHAł MA JEWSKI

Nikt nie twierdzi, że Barbara J. nie kocha swoich dzieci. Wszyscy wiedzą, że dzieci ją kochają. Jednak niewykluczone, że samotna pani J. niebawemstraci prawa rodzicielskie, czterdzieste urodziny spędzi w więzieniu i już nigdy nie będzie wychowywać Ani, Joli i Marcina.

O Barbarze J. zrobiło się głośno w Częstochowie po tym, jak przed dwoma tygodniami porwała z Domu Dziecka własnego syna. Ta historia ma swój początek w sali porodowej jednego z częstochowskich szpitali, przed siedmioma miesiącami, kiedy rodził się Marcinek. Wtedy lekarze musieli wzywać policjantów, ponieważ jedenastoletnia Ania, najstarsza córka pani J. , nie chciała wyjść z sali porodowej. O tym niecodziennym przypadku policjanci powiadomili sąd, który postanowił przyjrzeć się stosunkom panującym w rodzinie J. Jednak słowo "kurator" nie wzbudziło zaufania pani J. i nie otworzyła drzwi do swojego mieszkania.

Tymczasem za tymi drzwiami w czteropiętrowym bloku na osiedlu Tysiąclecia w Częstochowie trwało święto. -- Nic dla nas nie istniało. Miałyśmy wreszcie mężczyznę w domu! Wszystkie trzy po prostu nie mogłyśmy opanować radości -- ekscytuje się pani J. na myśl o tamtych chwilach. Nadchodził koniec...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1315

Spis treści
Zamów abonament