Gorszy dzień kuracjusza
Jeśli kasy chorych nie przyślą w tym roku pół tysiąca osób, to może być krucho zsanatorium "Chemik" w Dusznikach
Gorszy dzień kuracjusza
MICHA
ł M
AJEWSKI
Faks Zygmunta Mularskiego, szefa sanatorium "Chemik" w Dusznikach Zdroju, wypluł formularz. Ministerstwo Zdrowia prosiło, żeby pan Mularski wpisał do tabelki, z iloma kasami chorych zdołał do tej pory podpisać u mowy. Regionalnych kas jest 16 i właśnie tyle było rubryk. W czternastu kierownik "Chemika" wpisał to samo, czyli "nie podpisane" albo "definitywna odmowa".
Z kasami Podkarpacką i Lubuską jest lepiej. Ale tylko odrobinę. Te dwa województwa przyślą do sanatorium 72 o soby. Problem w tym, że jeśli w tym roku nie przyjedzie pół tysiąca osób, to z sanatorium "Chemik" może być krucho. Z resztą nie tylko ztym sanatorium.
Śniadanie o ósmej, obiad o trzynastej, kolacja o o siemnastej. Między wyjściami do jadalni dwa zabiegi, spacerek, wizyta w pijalni wód, popołudniowa drzemka i o czywiście rytualne spotkanie w sali telewizyjnej przy wieczornych "Wiadomościach" -- tak z grubsza przedstawia się dzień kuracjusza.
W połowie stycznia w sanatoriach w Kotlinie Kłodzkiej zawrzało. Kuracjusze zaczęli niespodziewanie mówić podniesionym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta