Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Zima to nie pora na ślub

23 stycznia 2001 | Publicystyka, Opinie | MS

Karakaczanie odeszli od koczowniczego trybu życia, gdy w 1958 roku władze komunistyczne znacjonalizowały im ogromne stada owiec. Teraz są jedną z najbogatszych społeczności w Bułgarii.

Zima to nie pora na ślub

MAREK SUCHOWIEJKO

ZE SLIWENU

Jest taka zacofana społeczność, jakby żywcem wyjęta z zamierzchłych czasów, w której wychodzącej za mąż dziewczynie rodzina daje w posagu nie kilka tysięcy, jak nasze, lecz co najmniej 20, a nawet 50 tysięcy lewów - tego rodzaju legendy o Karakaczanach opowiadali sobie jakieś 20 lat temu bułgarscy studenci rozglądający się za odpowiednią kandydatką na żonę. - Problem polega na tym, że nie zwiejesz, bracie, stamtąd z pieniędzmi, bo rządzą tam surowe, patriarchalne reguły i mogą cię zabić, gdy się zorientują co do twoich zamiarów.

Gdzie ci ludzie mieszkają, kim są, skąd się wzięli - nie bardzo wówczas wiedziano. Czasy były takie, że o mniejszościach narodowych oficjalnie prawie w ogóle się nie mówiło i o ich prawa nie dbało. Wręcz przeciwnie - próbowano na siłę wszystkich uczynić Bułgarami.

W wydanej w zeszłym roku nowej bułgarskiej encyklopedii wśród 25 tysięcy haseł nie ma hasła "Karakaczanie". Przeciętny Bułgar słyszał co nieco o mieszkającej na terenie jego kraju koczowniczej, pasterskiej społeczności, zmuszonej kilkadziesiąt lat...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 2220

Spis treści
Zamów abonament