Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Nie lubią mnie ci, którzy boją się prawdy

15 lipca 2009 | Sport | Michał Kołodziejczyk
Artur Wichniarek
autor zdjęcia: Piotr Nowak
źródło: Fotorzepa
Artur Wichniarek

Rozmowa z piłkarzem Herthy o niemieckim i polskim futbolu i o tym, dlaczego nigdy nie zagra w drużynie Leo Beenhakkera

RZ: Jak się zdobywa uznanie w Niemczech?

Artur Wichniarek: Tak jak w każdej dziedzinie życia – codzienną pracą i poświęceniem. Trzeba sobie postawić cel i do niego dążyć. Początki oczywiście nie były łatwe, rzeczywistość okazała się dla mnie brutalna. Musiałem się przebijać od początku, bo to, że w Widzewie Łódź miałem dobrą markę, tutaj nic nie znaczyło. Zderzyłem się z obcym językiem i zupełnie obcą dla Polaków kulturą. Znałem z żoną angielski, ale to było za mało. Tutaj od Polaków wymagają szybkiej nauki języka niemieckiego. Zatrudniliśmy nauczyciela, który z czasem stał się moim przyjacielem. Radziłem sobie już po trzech miesiącach. Miałem jednak momenty zwątpienia, bo nie grałem regularnie w lidze. Trzeba było dużo wytrwałości i uporu, żeby wreszcie wykorzystać szansę.

Pochodzi pan z bogatej rodziny, nie musiał pan grać w piłkę dla pieniędzy. Taka świadomość nie przeszkadza?

Idę swoją drogą i postanowiłem zostać piłkarzem. Nie miało dla mnie znaczenia, czy muszę to robić, czy nie. Nie chciałem być zależny. Już kiedy byłem juniorem, mówili, że z Wichniarka dobrego zawodnika nie będzie, bo jego rodzice mają pieniądze. Ja między tymi rzeczami nie widziałem związku, nie rozumiałem takiego myślenia. Przez całe życie miałem liczyć na kieszonkowe od rodziców, być na ich garnuszku? Coś takiego nie wchodziło w grę, ale było mi trudno zaistnieć w piłce, bo ciągle...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8370

Spis treści
Zamów abonament