Przerwy na lunch
Dr Eugenia Gienieczko, dyrektor Departamentu Prawa Pracy w Ministerstwie Pracy i Polityki Socjalnej
Przerwy na lunch
Jedna z zagranicznych firm wprowadziła dwugodzinną przerwę na lunch, której nie wlicza do czasu pracy. Argumentuje dość logicznie: po przerwie ludzie mają świeży umysł i rzeczywiście pracują, a nie walczą z własnym zmęczeniem i znużeniem. Czy jednak jest to u nas dopuszczalne?
Dr Eugenia Gienieczko: Wiele firm, zwłaszcza tych z udziałem kapitału zagranicznego, przenosi na nasz grunt zasadę zatrudniania pracowników z przerwą na lunch. Nie są one wliczane do czasu pracy, a więc i wynagradzane. Trwają różnie: od pół godziny do dwóch godzin. W tym czasie pracownicy mają czas na posiłek. Bardzo często jest on wydawany z zakładowego bufetu albo przywożony z zewnątrz, bywa, że częściowo lub całkowicie opłacony przez pracodawcę.
Wiele osób zatrudnionych w taki sposób narzeka. Ich szefowie z kolei twierdza, że nikt nie jest w stanie pracować wydajnie przez osiem godzin bez przerwy. Przerwy takie stosowano w firmach zagranicznych już przed nowelizacją kodeksu. Jak trzeba ocenić tę praktykę w świetle znowelizowanych przepisów o czasie pracy? Czy takie przerwy na lunch pracodawca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta