Na skoczni nie ma grzybów
Dziś ostatni konkurs w Bischofshofen
Na skoczni nie ma grzybów
Kazuyoshi Funaki (z prawej) przyjmuje gratulacje od Masahiko Harady
FOT. (C) REUTER
ANDRZEJ ŁOZOWSKI
z Bischofshofen
Jest początek sezonu 1994/95, kadra A japońskich skoczków przygotowuje się do pierwszego konkursu o Puchar Świata w Planicy, w tym samym czasie kadra B trenuje w Lillehammer. Zapalony piłkarz i członek kadry A, Noriaki Kasai, skręca nogę w kostce (zrobił to samo na tegorocznym turnieju, jeszcze w Ga-Pa, bo każdą wolną chwilę poświęca na grę w piłkę), ktoś musi go zastąpić. Trener Ono telefonuje więc do Norwegii, by przysłano mu kogoś z rezerw, sugerując, że może to być Kazuyoshi Funaki.
Ten żółtodziób, którego nikt nie zna, rzeczywiście przyjeżdża do Planicy, prosto z drogi idzie na skocznię i trener Ono, który nie był pewny wyboru, widzi, że zrobił dobrze. Funaki wygrywa pięć treningów na sześć punktowanych, potem wygrywa pierwszy konkurs o Puchar Świata, a za parę tygodni omal nie zostaje zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni. Po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta