Szpital z otwartymi drzwiami?
Konfrontacja przepisów z mentalnością medyków
Szpital z otwartymi drzwiami?
Pacjent leczony w szpitalu ma prawo do opieki pielęgnacyjnej osoby mu bliskiej lub innej, którą wskaże. Zmienić to może kierownik jednostki, uzasadniając swe stanowisko względami epidemicznymi lub pogorszeniem warunków leczenia innych chorych.
Postanowienia takie znalazły się, po niezwykle gorących polemikach, w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej z 30 sierpnia 1991 r. (art. 20 ust. 1 i 4) . Choć dziś nikt ich oficjalnie nie kwestionuje, nie zmieniły szpitalnych obyczajów. Nadal bliski pacjenta traktowany jest najczęściej jak intruz, który powinien opuścić salę chorych natychmiast po godzinach odwiedzin. Ordynatorzy na ogół nie udzielają nieprofesjonaliście zgody na opiekowanie się chorym w obawie, że niefachowe postępowanie bardziej mu zaszkodzi, niż pomoże. Jednocześnie szpitale nie rozpieszczają pacjentów nadmiarem swej opieki, m. in. z powodu zbyt dużej liczby chorych przypadających na jedną pielęgniarkę. Wszystkim martwiącym się o bliskich pozostaje więc na ogół tylko jedno: prywatnie zlecić opiekę zawodowej pielęgniarce i zapłacić jej za to sowite honorarium. Dziś jest to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)