Rodzicielstwo czyli umieranie
Jednym z grzechów polskich środowisk pro life jest swoista propaganda sukcesu. Polega ona na lansowaniu wielodzietności postrzeganej jako zjawisko niemal bezproblemowe. Wiadomo, że cel w takim przypadku jest zbożny: lęk przed licznym potomstwem to w Polsce plaga społeczna, trzeba więc ludzi przekonywać, że każde kolejne dziecko nie boli. I tak na różnych – politycznych, kościelnych, medialnych – eventach pro life pojawiają się pary małżeńskie, stające przed zadaniem złożenia świadectwa o szczęściu, które daje gromada dzieci w domu. A słuchaczom nie pozostaje wtedy nic innego, jak tylko uwierzyć na słowo.
Tyle że każdy wyidealizowany obraz ma pewną zasadniczą wadę: jest niewiarygodny. Bo przecież to prawda nas wyzwoli – nawet jeśli jest trudna do przyjęcia – a nie fałszywa, choć ładnie brzmiąca, obietnica. I tak też jest z wielodzietnością. Trzeba postawić sprawę wprost: przyjmowanie na świat potomstwa (zwłaszcza licznego) i następnie wychowanie go, to krew, pot i łzy. Jest więc czego się obawiać i żadne wzniosłe zaklęcia tego nie zmienią....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta