Zwycięstwo nosi święty kolor szafranu
Nie wiadomo, czy uwielbiany i nienawidzony Narendra Modi stanie się mężem opatrznościowym Indii czy sprawcą nowych konfliktów religijnych.
Zwolennicy partii Bharatiya Janata (BJP – Partia Ludu Indii) już od początku liczenia głosów po trwających ponad miesiąc indyjskich wyborach parlamentarnych nie mieli wątpliwości: tym razem wygrywa ich blok religijno-narodowej centroprawicy.
Jeśli potwierdzą się wstępne dane mówiące o wyraźnej przewadze Narodowego Sojuszu Demokratycznego (koalicji prawicowej pod kierownictwem BJP), to tylko cud w ostatnich dniach liczenia głosów mógłby odwrócić klęskę Partii Kongresowej. Niektórzy mówią wręcz o ostatecznym końcu ery klanu Nehru-Gandhi, który dominował w indyjskiej polityce przez większość z 67 lat epoki niepodległości.
Zmęczenie 60-letnimi rządami Partii Kongresowej jest od pewnego czasu powszechnie zauważalne. Ludzie mają dość nepotyzmu, niekończących się afer korupcyjnych i kłopotów po latach imponującego wzrostu gospodarczego, których zauważalnym dla przeciętnego Hindusa objawem jest dokuczliwa, oscylująca wokół 10 proc. inflacja. Opozycji brakowało tylko przywódcy, który przekuje to niezadowolenie w wyborcze zwycięstwo.
NaMo kontra Gandhi
Człowiekiem, który rzucił wyzwanie Rahulowi Gandhiemu, spadkobiercy politycznej dynastii, wnukowi wielkiej Indiry Gandhi, jest 63-letni Narendra Damodar Das Modi (uwielbiający skrótowce indyjscy dziennikarze zrobili z tego przydługiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta