Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Mieszczanie teraz nie kupują obrazów

27 lutego 2016 | Plus Minus | Robert Mazurek
autor zdjęcia: Darek Golik
źródło: Fotorzepa

Antoni Starowieyski, malarz | Fascynowały mnie przęsła, chodziłem sobie pod most kolejowy czy most Poniatowskiego i rysowałem. Potem z tej fascynacji powstały płótna.

Rz: Drażnią pana pytania o ojca? Wielki, ekscentryczny Franciszek Starowieyski...

Jeśli się pojawiają zbyt często, to tak.

Trzeba było zostać inżynierem, to uciekłby pan od nich.

I to był błąd. Wpakowałem się po uszy... (śmiech)

A brat?

Skończył rzeźbę.

Nie uciekł zbyt daleko.

Gdybyśmy bardzo chcieli uciekać od ojca, to faktycznie zostalibyśmy inżynierami, choć nie wiem, czy to oznaczałoby ucieczkę, bo tata miał takie zapędy, że uważał się także za inżyniera.

Ech, kimże on w swych opowieściach nie był...

Znam ludzi, których zapewniał, że latał odrzutowcem...

W jednym jest pan do niego podobny. Jest pan w gruncie rzeczy bardzo tradycyjnym malarzem.

Malarska tradycja kształtuje język, jakim posługuje się malarz, ale jednocześnie dzięki temu pozwala stworzyć coś nowego, coś, czego wcześniej nie było. Bo tradycja nie jest żadnym rytuałem, staram się dzięki niej powoływać do życia swoje treści. Oczywiście można przeszłość traktować jako garb, obciążenie, ja jednak używam tego bagażu tradycji...

Bagażu, nie garbu?

Jeśli tradycja to pewne ustalone reguły gry, reguły malarskiego warsztatu, to jest ona walorem. Uznaję podstawowe zasady: gdzie góra, gdzie dół, środek...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 10381

Wydanie: 10381

Zamów abonament