Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

ogarnął nas niepojęty amok wysokości

08 grudnia 2018 | Plus Minus | Andrzej Skalimowski
źródło: NAC
źródło: materiały prasowe

W marcu 1953 roku, gdzieś między budową szóstego a ósmego piętra Pałacu, umarł w Moskwie Józef Stalin. By uczcić pamięć fundatora, nadano warszawskiemu gmachowi jego imię, a przed głównym wejściem zaplanowano pomnik generalissimusa projektu Xawerego Dunikowskiego. Nigdy tam jednak nie stanął.

A jak byście widzieli w Warszawie taki wieżowiec jak u nas?

– No cóż, owszem.

Pytał 3 lipca 1951 roku Wiaczesław Mołotow, a odpowiadał Józef Sigalin, który oprowadzał rosyjskiego ministra spraw zagranicznych po Warszawie. Dzień wcześniej Hilary Minc uprzedził naczelnego architekta, że jeżeli temat zostanie poruszony, należy się zgodzić. Propozycja Mołotowa konkretyzowała bowiem ofertę pomocy ekonomicznej przy odbudowie Warszawy, którą Związek Radziecki złożył już w 1945 roku. Była to więc jakaś forma realizacji tego zobowiązania, ale jak refleksyjnie – i chyba trafnie – zauważył Sigalin w 1980 roku: „Z jednej strony dar, i to ZSRR z inicjatywy Stalina, a więc wdzięczność i zainteresowanie, z drugiej zaś – jak mniemam – mniej lub więcej zakodowana w sercu chęć przeciwstawienia równolegle naszych wysiłków w odtwarzaniu starej historii Warszawy".

Nic dziwnego, skoro wieżowiec zaprojektował Lew Rudniew, uczeń Leontija Benua – twórcy soboru na placu Saskim, a organizatorem budowy warszawskiej wysotki był brat polskiego architekta, którego tragedię zapoczątkował udział w konkursie na Pałac Sowietów w Moskwie.

W początku sierpnia 1951 roku Sigalin ze Skibniewskim na polecenie wicepremiera Stefana Jędrychowskiego opracowali w ciągu czterech dni wstępne projekty gmachu – oczywiście inspirowane wzorcami sowieckimi. W pracowni na Ujazdowie...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 11226

Wydanie: 11226

Zamów abonament