Europa boi się chińskich serwisów
Ekspansja sprzedawców zza Wielkiego Muru budzi obawy nie tylko w USA. Europejczycy też chcą się przed nimi mocniej bronić, czemu ma służyć wspólna akcja organizacji konsumenckich z wielu krajów, choć bez przedstawicieli Polski.
Europejska federacja BEUC wskazuje na trzy główne problemy, jakie konsumenci w Europie mogą mieć z zakupami na chińskich serwisach. Po pierwsze, w razie sporu klient musi się skarżyć przed sądem w Hongkongu, a powinien mieć możliwość rozwiązania sporu w sądzie w UE. Po drugie, AliExpress, największy chiński gracz, umożliwia zwrot produktu tylko pod pewnymi warunkami, podczas gdy unijne prawo takich warunków nie przewiduje. Każdy produkt można zwrócić w ciągu 14 dni od jego zakupu. Wreszcie po trzecie, niejasne są zasady gwarancji. W UE jest to gwarancja prawna, która umożliwia żądanie naprawy lub wymiany wadliwego produktu w ciągu dwóch lat od nabycia. Jest to gwarancja sprzedawcy. Tymczasem na stronach AliExpress mówi się o gwarancji producenta, ale nie precyzuje, na czym ona polega. Ponadto nie zawsze warunki umowy są przedstawione w języku konsumenta. Dlatego krajowe organizacje konsumenckie, choć bez polskich, wystosują listy do urzędów ochrony konsumenta z prośbą o interwencję.
Firmy też się boją
Ekspansja Chińczyków wpływa też na konkurencję na rynku. Branża od dawna alarmuje, że sprzedawcy w Chinach, niepłacący żadnych europejskich podatków, są dla legalnego e-handlu nieuczciwą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta