Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Swoi czy obcy

22 grudnia 1999 | Publicystyka, Opinie | PK

Kilkanaście milionów Rosjan przystosowało się do życia w niepodległym ukraińskim państwie

Swoi czy obcy

PIOTR KOŚCIŃSKI

z Kijowa

Wołodia i Olga mieszkają na Pieczersku, w dobrej kijowskiej dzielnicy, w jednopokojowym, ale sporym mieszkaniu. Mają dziesięcioletniego syna Griszę. Zamieszkali w Kijowie w 1980 roku. Do stolicy Ukrainy trafili właściwie przez przypadek, bo Wołodia, jako wojskowy, został tu po prostu skierowany. Równie dobrze mógł trafić do Władywostoku albo do Rygi.

- Jestem synem wojskowego - mówi Wołodia. - Mój ojciec osiemnaście razy zmieniał miejsce zamieszkania. Dlatego nie mam przyjaciół z dzieciństwa, ze szkoły. Przyjeżdżaliśmy do jakiegoś miasta, gdzie ledwie poznałem swoich kolegów, mijały dwa, trzy lata i już trzeba było się pakować.

Brat Wołodii mieszka w Nowosybirsku. Rodzina Olgi - w Permie. Oba miasta znajdują się dziś za granicą.

- Tak, granica to problem - zgodnie podkreślają Olga i Władimir. - Do Moskwy jechało się dawniej dziewięć godzin - wyjeżdżało się wieczorem, a wysiadało rano. Teraz pociąg stoi trzy, cztery godziny na granicy. Celnicy budzą ludzi w środku nocy, każą pokazywać bagaż, przeszukują półki i schowki. To jest męczące.

Moi rozmówcy twierdzą jednak, że dziś na Ukrainie Rosjanom nie żyje się źle. W pierwszych latach niepodległości...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1886

Spis treści
Zamów abonament