Bitwa o Wilkes-Barre
Bitwa o Wilkes-Barre
John Kerry w Centrum Sztuki Scenicznej w Wilkes-Barre
(c) AP/GERALD HERBERT / AP
PIOTR GILLERT
W zimne, pochmurne południe w środku październikowego tygodnia życie w Wilkes-Barre nie wygląda zbyt ciekawie. Pojedynczy przechodnie przemykają wśród niskiej, małomiasteczkowej zabudowy, wiatr hula w porozbijanych oknach starej fabryki materaców. Szary smutek bije z zakurzonych futryn zbankrutowanych sklepów i opustoszałych ulic. Witajcie na jednym z głównych frontów walki o prezydenturę największego mocarstwa w historii świata.
Na placu Publicznym, w nieco na wyrost rozbudowanym środku miasta, przed Centrum Sztuki Scenicznej w Wilkes-Barre stoi długa, zziębnięta kolejka. - Bush musi odejść! Bush musi odejść! - roznosi się rachityczne wołanie ze środka ogonka. Od razu wiadomo, że to demokraci. Przez moment parę osób z końca kolejki podejmuje hasło, ale jakoś bez pasji. Większość zebranych to bądź co bądź osoby w wieku średnim bądź emerytalnym. Wszystkich sprowadziła tu chęć zobaczenia na własne oczy Johna Kerry'ego, kandydata Partii Demokratycznej na prezydenta USA, który już za półtorej godziny ma wystąpić w hali Centrum.
Zwolenników George'a W. Busha, których w Wilkes-Barre nie brakuje, ani śladu, siedzą w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta