W Kosowie narodowość ważniejsza od chleba
W Kosowie narodowość ważniejsza od chleba
Takiej kanonady, nie tylko z broni maszynowej, ale i z dział jeszcze tu nie było. Nad miastem przelatywały częściej i niżej niż zwykle helikoptery i bojowe samoloty wojsk jugosłowiańskich. -- Myśleliśmy, iż rozpoczęła się pacyfikacja Kosowa, że Serbowie przystąpili do ostatecznej rozprawy z nami -- mówi mi znajomy Albańczyk, który ma sklepik przy głównej ulicy w Prisztinie. Dopiero wieczorem usłyszeliśmy w radiu, że był to -- na szczęście -- tylko pokaz sprawności zorganizowany dla zagranicznych dziennikarzy, których zaproszono do Kosowa, by im powiedzieć "całą prawdę o wszystkim, co się tu dzieje". Nie wiem, co państwu powiedziano, ale wiem, że spotkanie z prasą stało się doskonałym pretekstem do urządzenia demonstracji siły. Miała ona być dla nas poważnym, może ostatnim, ostrzeżeniem, iż dziesięć procent Serbów mających władzę, wojsko i policję może w kilka godzin zrobić, co zechce z nami, Albańczykami, stanowiącymi 90 procent mieszkańców Kosowa. 24 maja minęła pierwsza rocznica wyborów parlamentarnych i prezydenckich w Republice Kosowa. Chodzą słuchy, że niebawem posłowie zbiorą się na inauguracyjnym posiedzeniu i podejmą ważne decyzje. Stąd -- sądzę -- te próby zastraszania i przypominania, kto tu rządzi.
Nam nie potrzeba "UNPROFORÓW"
Belgrad,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta