Meksykański narkobiznes
W ciągu ostatnich kilku lat, tuż pod nosem Amerykanów, wyrosły potężne organizacje przemytu narkotyków
Meksykański narkobiznes
Sylwester Walczak z Nowego Jorku
"Jest bardzo możliwe, że w ciągu kilku najbliższych lat meksykańskie organizacje przestępcze dorównają kolumbijskiemu kartelowi z Cali, a nawet go przewyższą swą potęgą. Jeśli tak się stanie, sytuacja zarówno w Meksyku, jak i w Stanach Zjednoczonych zmieni się dramatycznie" -- stwierdził kilka dni temu dyrektor amerykańskiej Agencji Zwalczania Narkotyków (DEA) Thomas Constantine. Według amerykańskiego ambasadora w Meksyku, Jamesa Jonesa, rosnąca siła meksykańskich handlarzy narkotyków "podważy demokrację. Podważy rozwój gospodarczy. Podważy wolny handel".
Meksykański prezydent Ernesto Zedillo zapewnił w ubiegłym tygodniu, że jego kraj skieruje dodatkowe środki na walkę z przemytem narkotyków i nigdy nie zostanie "drugą Kolumbią". Jednak -- jak uważa były funkcjonariusz DEA, który wolał zachować anonimowość -- Meksykanie mogliby "uderzyć w handlarzy, jak chcą i kiedy chcą", ale nigdy tego nie zrobią, gdyż w ten sposób zabiliby "kurę znoszącą złote jajka".
Według ocen amerykańskiej administracji meksykańscy przemytnicy zarabiają na handlu narkotykami ponad 7 miliardów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta