Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Groźny gniew ulicy

17 sierpnia 2010 | Publicystyka, Opinie | Igor Janke
autor zdjęcia: Ryszard Waniek
źródło: Fotorzepa
autor zdjęcia: Mirosław Owczarek
źródło: Rzeczpospolita

Granica tego, co publicznie dozwolone, przesunęła się bardzo daleko. Jaki może być następny krok po wykrzyczeniu do nieżyjącego człowieka „spieprzaj, dziadu”? – pyta publicysta „Rzeczpospolitej”

Ostatnie 20 lat naszej historii to okres nieustannych napięć politycznych. Wiele razy mówiono o podziale społecznym, o przepołowionej Polsce. Naiwne wezwania do jedności nie odnosiły skutku, bo odnieść go nie mogły. Odbudowujące się powoli społeczeństwo było zbyt zdezintegrowane po latach komunizmu.

Podział ten nigdy jednak nie przybierał niebezpiecznych form. Problemem raczej było to, że nasza demokracja, układ sił politycznych zwykle nie oddawały realnego układu sił społecznych. Stąd też coraz większe sfrustrowanie dużych grup, coraz większe poczucie, że państwo jest czymś obcym. Mieliśmy do czynienia z różnymi falami frustracji, czego objawem był kiedyś sukces Stana Tymińskiego, a całkiem niedawno Andrzeja Leppera. Tymiński jednak szybko przeminął, a Lepper po kilkuletniej fali popularności został najpierw trochę ucywilizowany, a potem zmieciony. Wydawało się, że kanty się ścierają, centrum polityczne staje się coraz bardziej stabilne i żadne groźne procesy nam już nie grożą.

Radosna manifestacja?

Tymczasem w ostatnich tygodniach, po zbiorowym wstrząsie 10 kwietnia, nadeszło coś, czego nikt się nie spodziewał. Zamiast wyciszenia i wyciągnięcia lekcji z tragedii, wbrew zapowiedziom i oczekiwaniom, język stron konfliktu politycznego niezwykle się zaostrzył.

Do tej pory ostry język polityków nie bardzo się przekładał na zachowania ulicy. Dziś odpowiedzią na działania...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8702

Spis treści

Styl życia

Zamów abonament