Pałą w łeb, pięścią w mordę
Najważniejsze założenie pamfletu sformułował już Stanisław Brzozowski: „Pisać trzeba krwią, trucizną, żółcią, na co kogo stać, byle nie limfą”
W szkole i na studiach o XX. –wiecznym pamflecie polskim dowiedziałem się tego jedynie, że jego mistrzem był Antoni Słonimski. W iluż to podręcznikach znajdowałem zachwyty nad jego dziełem pod tytułem „Rudy do budy”, w którym – czytałem – ten świetny poeta i jeszcze lepszy felietonista całkowicie spostponować miał endeckiego pismaka Adolfa Nowaczyńskiego.
Gdy wreszcie dotarłem do tekstu „Rudego...” (pierwodruk w „Skamandrze” z 1923 r., nr 28), oczekiwałem pereł wysublimowanego humoru, cienkiego dowcipu i ironii. Ku swojemu zdumieniu przeczytałem skierowane pod adresem adwersarza Słonimskiego takie epitety, jak: łobuz, pseudo-szabesgoj, gorliwy, ale nędznie opłacany sługus, rudy centuś galicyjski, pseudonaukowy eruidiota, demaguś, szumowina, zmora wygłodniała, opuchła,
z brzuchem wzdętym od pęczaka, pijana w sztok, mały pętak. Poraziło mnie zdanie o Nowaczyńskim, który „rzuca obecnie na prasę tylko jedno oko, w braku drugiego, podbitego w burdzie ulicznej” (rzeczywiście autor „Wielkiego Fryderyka” za swoje teksty bywał jeszcze w Krakowie kilkakrotnie pobity i w jednej z takich napaści stracił oko).
Kto zasługuje na pręgierz?
A jak pisał Adolf Nowaczyński?
W „Boyszewizmie” („Gazeta Warszawska” z 1931 r., nr 389), na przykład, tak potraktował Tadeusza Boya-Żeleńskiego: „szampjon i Gaon naszych Nalewek i Nowego Bródna”, „niepoprawny skandalarz”, „Don Kiszot z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta