Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Nasz narkotyk to jedzenie...

03 lipca 1997 | Magazyn | AS
źródło: Nieznane
źródło: Nieznane
źródło: Nieznane
źródło: Nieznane

Podróże

Nasz narkotyk to jedzenie...

Logikę trzeba było zostawić w domu - powiedział Jose Luis na ryneczku w Sao Filipe u stoku wulkanu Fogo. - Nigdy nie istniało państwo Zielony Przylądek, w atlasie nas nie ma, nigdy niczego nie produkowaliśmy, nigdy nie mogliśmy się sami wyżywić, a jednak istniejemy. Witamy w Republice Zielonego Przylądka!

Josego poznaliśmy w samolociku lecącym z Santiago na Gogo, czyli z wyspy stołecznej na prowincję. Inżynier wykształcony w Europie należy do elity swego narodu. Elity, która dopiero się rodzi, i z którą nie zawsze jeszcze wiadomo, co zrobić. Zielony Przylądek bowiem to jeden z najbiedniejszych krajów świata, rządzony na dodatek przez komunistów aż do 1992 roku. Komunizm, bieda i Afryka - czy można wyobrazić sobie więcej nieszczęść? Jose powiada, że tak, że gorzej może być wtedy, gdy ma się w granicach kilka plemion takich jak Tutsi i Hutu. Na Zielonym Przylądku nie ma plemion, są tylko w 80 proc. "mieszańcy", w 17 proc. czarni oraz w trzech proc. biali. To oficjalnie, bo nieoficjalnie co drugi jest biały. Nie wierzymy? Jose zagaduje małego, zapudrowanego mąką człowieczka, ubranego w bistorowy garnitur, muszkę i melonik, taszczącego na kolanach pudło z żywą kurą. Tamten kiwa głową, że tak, on jest biały, ale - i tu pokazuje na sąsiada - ten to czarny, prosto z Afryki!

Jose, sam Mulat, pokłada...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1116

Zamów abonament