A piekarnie mniej pieką
A piekarnie mniej pieką
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Z początkiem lat 90. zaczął się w piekarstwie sztuczny boom. Powodem tego było przekonanie, że na produkcji i sprzedaży chleba nie można stracić, bo każdy kupuje go codziennie. Przy wolnych cenach pieczywa fortuna zdawała się być w zasięgu ręki, zwłaszcza że bez przeszkód można było teraz naśladować zagraniczne wypieki i każdy mógł założyć własną piekarnię.
- W pierwszych latach po wojnie potencjał polskiego piekarstwa był dalece niedostateczny. Z zestawienia mocy produkcyjnych piekarń oraz ilości produkowanego przez nie pieczywa wychodziło, że doba u piekarzy liczy więcej niż 24 godziny - wspomina prof. Zygmunt Ambroziak. - Oznaczało to tylko jedno: że wbrew zasadom technologii skracano proces wypieku chleba, byle tylko nadążyć z jego dostawami na rynek. Teraz możliwości produkcyjne polskich piekarń są wykorzystane w 30-50 proc. Ale nic dziwnego, skoro na jednej ulicy Piotrkowskiej w Łodzi pracuje 5 piekarni.
Nie każdy ma kłopoty
Mimo nadmiaru wypieków na rynku nie narzeka na brak zbytu Jerzy Gutkowski, starszy cechu piekarzy w Warszawie, z wykształcenia inżynier pożarnictwa. Dziadek jego postawił przed wojną piekarnię przy ul. Olbrachta na Woli i jeszcze w 1984 roku przyuczał wnuka do swego zawodu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta