Nie jesteśmy w sądzie
Nie jesteśmy w sądzie
PIOTR KOWALCZUK
Z RZYMU
Dla miłośników afer Italia jest rajem. Polscy aferzyści mogliby się uczyć od Włochów rozmachu, sprytu i wyobraźni. Ale z włoskich zmagań z korupcją też płyną nauki. Choćby taka, że tu poselski immunitet zniesiono już dziesięć lat temu, przywracając w tym roku dla pięciu najważniejszych osób w państwie. Z włoskiej walki z korupcją w sporcie też warto wyciągnąć wnioski.
We Włoszech w kompetencje trybunału sportowego w sprawach o korupcję praktycznie nie ingeruje żaden sąd cywilny. I całe szczęście. W wielkiej aferze z 1980 roku (Lazio i Milan zdegradowane do serie B, dyskwalifikacja wielu piłkarzy, w tym Paolo Rossiego) policja co prawda aresztowała 13 piłkarzy, ale sąd cywilny w dwa lata później umorzył sprawę. Nie inaczej było w następnej aferze korupcyjnej sześć lat później i ostatniej, sprzed trzech lat. Z wielu powodów. Po pierwsze, nie na wszystko istniały niezbite dowody, ale przede wszystkim chodziło o to, że sprawa dotyczyła korupcji w sporcie, więc uznano, że od tego jest trybunał sportowy. Gdyby sprawa pozostała tylko w rękach sądu cywilnego, nikt z oszustów nie zostałby ukarany. A nawet jeśli, to przecież w sądach cywilnych sprawy toczą się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta