Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Sandomierz nie Mława

28 kwietnia 1995 | Kraj | ZL

Sprawa błaha, mówi komendant, na wszelki wypadek kazał jednak wzmocnić patrole

Sandomierz nie Mława

Zbigniew Lentowicz

-- Ty zamilcz, smarkulo, kiedy mówię. Ja całą prawdę, jak było, dokładnie powiem -- karci surowo córkę Danuta Zielińska, w wielkiej chuście na głowie i wzorzystej do ziemi, falbaniastej spódnicy. Babski harmider milknie jak nożem uciął. Dostojna, rozłożysta Zielińska bierze się pod boki, zmruży złośliwie oczy i wykrzyczy detalicznie na pół podwórka: Toż policjanci zajechali tu samochodami taką gromadą, jakby zmieść chcieli cygańskie baraki na całej Krukowskiej. Pały, hełmy, Bóg wie co jeszcze, jak na wojnę. I przeciwko komu? Przeciw garstce kobiet, o, tych wszystkich, jak tutaj stoją. I gdzież miał redaktor z miejscowej gazety tych 30 Cyganów, którzy podobno policji zagrozili pobiciem. Niech pokaże -- one prawdzie zaświadczą. I tak w świat poszło ohydne kłamstwo, bo przecież ich wszystkich Czarneckich, Zielińskich, Barwińskich, w tym marnym, brudnym zakątku Sandomierza -- z tymi oto bachorami ledwie uzbierałby trzydziestkę.

Co złego, gdzie kto zrobi -- winny Cygan. A w Dębicy i gdzie indziej -- kogo prześladują i kto najbardziej poszkodowany? -- Wiadomo...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 467

Spis treści
Zamów abonament