Sandomierz nie Mława
Sprawa błaha, mówi komendant, na wszelki wypadek kazał jednak wzmocnić patrole
Sandomierz nie Mława
Zbigniew Lentowicz
-- Ty zamilcz, smarkulo, kiedy mówię. Ja całą prawdę, jak było, dokładnie powiem -- karci surowo córkę Danuta Zielińska, w wielkiej chuście na głowie i wzorzystej do ziemi, falbaniastej spódnicy. Babski harmider milknie jak nożem uciął. Dostojna, rozłożysta Zielińska bierze się pod boki, zmruży złośliwie oczy i wykrzyczy detalicznie na pół podwórka: Toż policjanci zajechali tu samochodami taką gromadą, jakby zmieść chcieli cygańskie baraki na całej Krukowskiej. Pały, hełmy, Bóg wie co jeszcze, jak na wojnę. I przeciwko komu? Przeciw garstce kobiet, o, tych wszystkich, jak tutaj stoją. I gdzież miał redaktor z miejscowej gazety tych 30 Cyganów, którzy podobno policji zagrozili pobiciem. Niech pokaże -- one prawdzie zaświadczą. I tak w świat poszło ohydne kłamstwo, bo przecież ich wszystkich Czarneckich, Zielińskich, Barwińskich, w tym marnym, brudnym zakątku Sandomierza -- z tymi oto bachorami ledwie uzbierałby trzydziestkę.
Co złego, gdzie kto zrobi -- winny Cygan. A w Dębicy i gdzie indziej -- kogo prześladują i kto najbardziej poszkodowany? -- Wiadomo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta