Mój szwadron ma 105 koni
Mój szwadron ma 105 koni
Rozmowa z Juliuszem Machulskim
Kiedy polscy twórcy robili filmy artystyczne, pan postawił na rozrywkę i zabawę. Teraz myśląc o komercji reżyserzy pracują nad komediami i filmami sensacyjnymi, a pan proponuje widzom historyczną opowieść o powstaniu styczniowym.
Jest w tym pewna konsekwencja: zawsze robię w szystko pod prąd. Nie wpisałem się w żadne nurty społecznych niepokoi, bo uważałem, że publiczność potrzebowała w ówczas czegoś innego. I chyba miałem rację, bo moje filmy przynosiły spore zyski. Dzisiaj, w zmienionej sytuacji, kiedy filmy już na siebie nie zarabiają, uznałem, że powinienem wypowiedzieć się na temat narodowo-historyczny.
Dlaczego cofnął się pan do powstania styczniowego?
O tym temacie myślałem jeszcze w czasach "Vabanku". Tylko, że w tedy nie byłem gotowy, by go podjąć. Dwa lata temu zrozumiałem -- teraz albo nigdy, bo nasza kinematografia staje się coraz biedniejsza. Wszędzie na świecie powstaje coraz mniej filmów historycznych: są za drogie. My zdążyliśmy, z czego jestem dumny. W sumie zresztą wyprodukowaliśmy "Szwadron" stosunkowo tanio. Za naszą zachodnią granicą taki obraz kosztowałby 10 razy drożej.
Ale w tej chwili nie zwracają się nawet filmy stosunkowo tanie, kameralne.
W ydaje mi się, że mam coś w rodzaju kredytu. Moje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta